sobota, 20 kwietnia 2013

#14 Harry cz. 1


- Mamo, muszę tam iść? - stałam w drzwiach pokoju i błagałam mamę o to, bym została w domu.
- Tak, to twoje kuzynki, zaprosiły cię, więc masz iść. Ruszaj się, bo się spóźnisz.
- Ugh. 
Nienawidziłam tych dni, które spędzałam w gronie rodziny. Nie, że nie lubiłam kuzynek. Były okej. Ale wolałam posiedzieć w pokoju, trochę pograć na gitarze, może coś skomponować.
Otworzyłam niechętnie szafę i wyjęłam z niej jasno różowy sweterek i szare leginsy. Ubrałam to na siebie i poszłam do łazienki. Lekko pomalowałam oczy, ułożyłam włosy i zeszłam do mamy.
- Możemy jechać - powiedziałam cicho i zaczęłam zakładać buty.
- Wspaniale. 
Po chwili siedziałyśmy już w samochodzie.
- Błagam cię, bądź miła. 
- Jasne… - odburknęłam pod nosem.
- [T.I] masz być miła. To jest twoja rodzina, więc nie zrób niczego złego, rozumiemy się?
Nie odpowiedziałam, tylko odwróciłam głowę w stronę szyby.
- Tak czy nie? - domagała się mama.
- Może.
- Posłuchaj [T.I]. To są jej urodziny, więc nie zniszcz jej tego dnia. Zaprosiła cię, przyjęłaś zaproszenie, a teraz wystarczy tylko wysiedzieć tam do końca i być miłym. Jasne?
- No.
Dalsza droga przebiegła w milczeniu.
***
- Cześć [T.I], jak miło, że jesteś! - wykrzyknęła ciotka, kiedy mnie zobaczyła.
- Ciężko było odmówić - odparłam ze sztucznym uśmiechem.
Ciotka zaprowadziła mnie to ich dużego ogrodu, gdzie siedzieli już wszyscy zaproszeni. Niektórzy siedzieli na kocu na trawie, niektórzy na leżakach, a jeszcze inni na krzesełkach.
- Usiądź gdzie chcesz. Ja już zmykam, bawcie się dobrze - oznajmiła ciocia i weszła do domu.
Zajęłam pierwsze lepsze miejsce, tak się stało, że akurat obok mojej kuzynki i na przeciwko jakiegoś całkiem przyzwoitego chłopaka.
"Impreza" ciągnęła się niemiłosiernie. Ciężko było mi tam usiedzieć, więc przeprosiłam kuzynkę i ruszyłam w stronę domu. Weszłam i skierowałam się do salonu. Usiadłam na kanapie i zaczęłam się rozglądać. W pewnym momencie usłyszałam kroki. Po chwili moim oczom ukazał się owy przystojny chłopak. 
- Hej… - powiedział i podszedł do mnie niepewnie. - Chyba… chyba zabłądziłem.
- A czego szukasz? - odpowiedziałam obojętnie.
- Właściwie, to ciebie.
- Mnie?
Pokiwał twierdząco głową i podszedł jeszcze bliżej mnie.
- Harry - przedstawił się.
- [T.I]. Dlaczego mnie szukałeś?
- Chciałem cię poznać.
- Aha. 
No więc się poznaliśmy. Długo siedzieliśmy w salonie i rozmawialiśmy. Było sto razy lepiej niż w tym ogródku. Śmialiśmy się, żartowaliśmy… 
Po jakimś czasie oboje zgodnie stwierdziliśmy, że powinniśmy opuścić tą "imprezę". Wyszliśmy więc z powrotem do ogrodu i podeszliśmy do mojej kuzynki.
- O hej, długo was nie było… znacie się? - zapytała, kiedy nas zobaczyła.
- Poznaliśmy się. I tak właściwie, to chyba już pójdziemy - powiedziałam szybko.
- Już? Ale… to moje urodziny i… No jak chcecie… - jąkała.
Harry spojrzał na mnie, a następnie na [Imię kuzynki]. Później znów na mnie i na nią.
- Może zostaniemy? - szepnął mi do ucha.
- Harry, mieliśmy iść - odpowiedziałam przez zęby.
- Ale to jej dzień.
Przewróciłam oczami i uśmiechnęłam się sztucznie do [to samo imię kuzynki]. 
- No dobra, zostaniemy.
Kuzynka klasnęła w ręce i podziękowała. Zajęliśmy miejsce koło siebie i cały czas rozmawialiśmy, nie zwracając uwagi na innych gości.
Po około 2 godzinach zaczęło się ściemniać. Zostaliśmy na dworze, aż całkiem nie zapadł zmrok.
- Ja będę już wracać do domu - powiedziałam do kuzynki.
- No coś ty! Nie pozwolę ci teraz na spacer. Chodźcie do domu.
Ja, Harry, [to samo imię kuzynki] i kilka jej koleżanek weszliśmy do domu. Jej koleżanki poszły na górę, a my we trójkę zostaliśmy na dole.
- Idziecie? - zapytała wskazując na schody.
- Może zaraz przyjdziemy - odparłam, na co pokiwała głową i poszła do pokoju na piętrze.
Harry ruszył w stronę kuchni, a ja zaraz za nim. Podszedł do lodówki i popatrzył na mnie.
- Co? - zapytałam zdezorientowana.
- Nic. Tylko może… się napijemy?
Spojrzałam na niego znacząco i uśmiechnęłam się. Energicznie pociągnął drzwi lodówki, a butelki piwa zatrzęsły się, stukając o siebie. Wyjął 4, a dwie z nich wręczył mi. Wróciliśmy do salonu i usiedliśmy na kanapie. Harry otworzył swoją butelkę, a ja swoją i w tym samym momencie przyłożyliśmy je do ust, nabierając a następnie połykając trunek. 
W ciągu dwóch godzin zdążyliśmy wypić po trzy piwa na głowę i pół wina. Mieliśmy bardzo dobry humor i dużo się śmialiśmy. O dziwo kuzynka ani żadna z jej koleżanek nie zeszła, żeby zobaczyć, co się dzieje. 
Spojrzałam na zegarek, który ukazywał 1:28.
- One chyba już śpią - powiedziałam ściszonym głosem, zachichotałam i wzięłam łyka wina.
- Może my też powinniśmy? - zapytał.
- Może…
Zmieniłam pozycję i teraz siedziałam z głową opartą o ramię Harry'ego. On objął mnie ramieniem i głaskał lekko moją rękę. Niedługo potem zasnęłam.
CDN.
______________________

Bardzo, bardzo zua ja :( Ostatni imagin był 28 lutego. Czy mnie pojebało? Ja strasznie przepraszam wszystkich, którzy czytają moje beznadziejne wypociny.
Mam nadzieję, że teraz pójdzie mi łatwiej, bo będzie dwu- albo trzyczęściowy i w miarę chyba pomysł jest dobry. Mam nadzieję.
W tej zakładce możecie zgłaszać się, żebym was informowała o nowych imaginach.
Jeszcze raz przepraszam i dziękuję wszystkim za przeczytanie. Zostawcie komentarze, to na prawdę jest dla mnie ważne. xx