sobota, 1 czerwca 2013

PRZENIESIENIE BLOGA

OD TERAZ MOJE IMAGINY BĘDZIECIE MOGLI CZYTAĆ TYLKO I WYŁĄCZNIE NA horanmylover.tumblr.com


nie będzie tam tylko imaginów, częściej raczej będę dodawać obrazki.
żaden z imaginów na tym blogu nie zostanie przeniesiony. nawet ten kilkuczęściowy z Harry'm. aha, no i drugiej części raczej nie będzie.


sobota, 20 kwietnia 2013

#14 Harry cz. 1


- Mamo, muszę tam iść? - stałam w drzwiach pokoju i błagałam mamę o to, bym została w domu.
- Tak, to twoje kuzynki, zaprosiły cię, więc masz iść. Ruszaj się, bo się spóźnisz.
- Ugh. 
Nienawidziłam tych dni, które spędzałam w gronie rodziny. Nie, że nie lubiłam kuzynek. Były okej. Ale wolałam posiedzieć w pokoju, trochę pograć na gitarze, może coś skomponować.
Otworzyłam niechętnie szafę i wyjęłam z niej jasno różowy sweterek i szare leginsy. Ubrałam to na siebie i poszłam do łazienki. Lekko pomalowałam oczy, ułożyłam włosy i zeszłam do mamy.
- Możemy jechać - powiedziałam cicho i zaczęłam zakładać buty.
- Wspaniale. 
Po chwili siedziałyśmy już w samochodzie.
- Błagam cię, bądź miła. 
- Jasne… - odburknęłam pod nosem.
- [T.I] masz być miła. To jest twoja rodzina, więc nie zrób niczego złego, rozumiemy się?
Nie odpowiedziałam, tylko odwróciłam głowę w stronę szyby.
- Tak czy nie? - domagała się mama.
- Może.
- Posłuchaj [T.I]. To są jej urodziny, więc nie zniszcz jej tego dnia. Zaprosiła cię, przyjęłaś zaproszenie, a teraz wystarczy tylko wysiedzieć tam do końca i być miłym. Jasne?
- No.
Dalsza droga przebiegła w milczeniu.
***
- Cześć [T.I], jak miło, że jesteś! - wykrzyknęła ciotka, kiedy mnie zobaczyła.
- Ciężko było odmówić - odparłam ze sztucznym uśmiechem.
Ciotka zaprowadziła mnie to ich dużego ogrodu, gdzie siedzieli już wszyscy zaproszeni. Niektórzy siedzieli na kocu na trawie, niektórzy na leżakach, a jeszcze inni na krzesełkach.
- Usiądź gdzie chcesz. Ja już zmykam, bawcie się dobrze - oznajmiła ciocia i weszła do domu.
Zajęłam pierwsze lepsze miejsce, tak się stało, że akurat obok mojej kuzynki i na przeciwko jakiegoś całkiem przyzwoitego chłopaka.
"Impreza" ciągnęła się niemiłosiernie. Ciężko było mi tam usiedzieć, więc przeprosiłam kuzynkę i ruszyłam w stronę domu. Weszłam i skierowałam się do salonu. Usiadłam na kanapie i zaczęłam się rozglądać. W pewnym momencie usłyszałam kroki. Po chwili moim oczom ukazał się owy przystojny chłopak. 
- Hej… - powiedział i podszedł do mnie niepewnie. - Chyba… chyba zabłądziłem.
- A czego szukasz? - odpowiedziałam obojętnie.
- Właściwie, to ciebie.
- Mnie?
Pokiwał twierdząco głową i podszedł jeszcze bliżej mnie.
- Harry - przedstawił się.
- [T.I]. Dlaczego mnie szukałeś?
- Chciałem cię poznać.
- Aha. 
No więc się poznaliśmy. Długo siedzieliśmy w salonie i rozmawialiśmy. Było sto razy lepiej niż w tym ogródku. Śmialiśmy się, żartowaliśmy… 
Po jakimś czasie oboje zgodnie stwierdziliśmy, że powinniśmy opuścić tą "imprezę". Wyszliśmy więc z powrotem do ogrodu i podeszliśmy do mojej kuzynki.
- O hej, długo was nie było… znacie się? - zapytała, kiedy nas zobaczyła.
- Poznaliśmy się. I tak właściwie, to chyba już pójdziemy - powiedziałam szybko.
- Już? Ale… to moje urodziny i… No jak chcecie… - jąkała.
Harry spojrzał na mnie, a następnie na [Imię kuzynki]. Później znów na mnie i na nią.
- Może zostaniemy? - szepnął mi do ucha.
- Harry, mieliśmy iść - odpowiedziałam przez zęby.
- Ale to jej dzień.
Przewróciłam oczami i uśmiechnęłam się sztucznie do [to samo imię kuzynki]. 
- No dobra, zostaniemy.
Kuzynka klasnęła w ręce i podziękowała. Zajęliśmy miejsce koło siebie i cały czas rozmawialiśmy, nie zwracając uwagi na innych gości.
Po około 2 godzinach zaczęło się ściemniać. Zostaliśmy na dworze, aż całkiem nie zapadł zmrok.
- Ja będę już wracać do domu - powiedziałam do kuzynki.
- No coś ty! Nie pozwolę ci teraz na spacer. Chodźcie do domu.
Ja, Harry, [to samo imię kuzynki] i kilka jej koleżanek weszliśmy do domu. Jej koleżanki poszły na górę, a my we trójkę zostaliśmy na dole.
- Idziecie? - zapytała wskazując na schody.
- Może zaraz przyjdziemy - odparłam, na co pokiwała głową i poszła do pokoju na piętrze.
Harry ruszył w stronę kuchni, a ja zaraz za nim. Podszedł do lodówki i popatrzył na mnie.
- Co? - zapytałam zdezorientowana.
- Nic. Tylko może… się napijemy?
Spojrzałam na niego znacząco i uśmiechnęłam się. Energicznie pociągnął drzwi lodówki, a butelki piwa zatrzęsły się, stukając o siebie. Wyjął 4, a dwie z nich wręczył mi. Wróciliśmy do salonu i usiedliśmy na kanapie. Harry otworzył swoją butelkę, a ja swoją i w tym samym momencie przyłożyliśmy je do ust, nabierając a następnie połykając trunek. 
W ciągu dwóch godzin zdążyliśmy wypić po trzy piwa na głowę i pół wina. Mieliśmy bardzo dobry humor i dużo się śmialiśmy. O dziwo kuzynka ani żadna z jej koleżanek nie zeszła, żeby zobaczyć, co się dzieje. 
Spojrzałam na zegarek, który ukazywał 1:28.
- One chyba już śpią - powiedziałam ściszonym głosem, zachichotałam i wzięłam łyka wina.
- Może my też powinniśmy? - zapytał.
- Może…
Zmieniłam pozycję i teraz siedziałam z głową opartą o ramię Harry'ego. On objął mnie ramieniem i głaskał lekko moją rękę. Niedługo potem zasnęłam.
CDN.
______________________

Bardzo, bardzo zua ja :( Ostatni imagin był 28 lutego. Czy mnie pojebało? Ja strasznie przepraszam wszystkich, którzy czytają moje beznadziejne wypociny.
Mam nadzieję, że teraz pójdzie mi łatwiej, bo będzie dwu- albo trzyczęściowy i w miarę chyba pomysł jest dobry. Mam nadzieję.
W tej zakładce możecie zgłaszać się, żebym was informowała o nowych imaginach.
Jeszcze raz przepraszam i dziękuję wszystkim za przeczytanie. Zostawcie komentarze, to na prawdę jest dla mnie ważne. xx

czwartek, 28 marca 2013

Przepraszam

Nie wiem w jaki sposób zacząć pisanie tego posta, bo wiem, że nic mnie nie usprawiedliwia.
Może na początku przeproszę tych, co zaglądali na bloga szukając nowych imaginów (choć nie wiem, czy takowi ludzie byli).
Przepraszam osoby, które zamówiły u mnie dedyka. Nie napiszę tych imaginów dla was, bo to bez sensu. I tak nie pamiętacie, że cokolwiek u mnie zamawialiście, więc jak nagle po miesiącu czy dwóch napiszę do was "imagin z dedykiem dla ciebie", to waszą reakcją będzie "wtf ja niczego nie zamawiałam". Jeśli ktoś by się upomniał, to napisałabym. Ale nikt nic nie pisał, więc listę z dedykami usuwam.

Miesiąc temu zaczęłam pisać imagina z Harrym. Początek jest na tyle do dupy, że chyba nie zdołam nic więcej napisać, więc go usunę. Mam raczej wenę na coś smutnego, stracenie miłości, śmierć... Taka jestem okrutna.

Wpadłam na pomysł, że zacznę pisać imaginy z Justinem Bieberem. Ale jeszcze nic nie jest pewne, bo nie wiem, czy będę kontynuować prowadzenie tego bloga.

Chciałam zwrócić uwagę, że zmieniłam czcionkę chyba w każdym elemencie bloga. W tytule, w tytule posta, w postach (tych, co są pisane na blogu a nie kopiowane z text edit w laptopie).

Aha, byłabym zapomniała. Imagin walentynkowy, który najbardziej wam się się spodobał, to historia z Niallem. Uzyskał on 50% głosów. Imagin, który spodobał wam sie trochę mniej był o Harrym. 30% głosów zostało oddanych na niego. Dalej na równi Liam i Louis, a każdy z nich otrzymał po 10% głosów. Niestety, na imagin z Zaynem nikt nie zagłosował. Najwyraźniej albo był słaby, albo najgorszy z najlepszych. To już według własnego uznania.

Ciekawa jestem, ile osób przeczyta tego posta. Pewnie nikt. Szkoda.

x Katie

wtorek, 26 lutego 2013

#13 Niall


Dedykacja dla @Agnes_Free_Hugs. Mam nadzieję, że się spodoba xx


Kolejny ponury dzień spędzony w szpitalu. Koło mnie leży masa przeczytanych i nie przeczytanych gazet oraz książek. Zabezpieczyłam się nimi na dobre kilka miesięcy. Jednak wolałabym, aby siedzieć tu ostatni dzień. 
Podniosłam oczy znad jakiegoś bzdurnego brukowca. Spojrzałam na śpiącego już trzeci miesiąc Nialla. Nikt nie wie, kiedy się obudzi. Nawet ta durna gazeta, w której rozpisali się na cztery strony o tym wypadku. 
*trzy miesiące wcześniej, marzec, Londyn*
Siedziałam na kanapie i oglądałam telewizję. Niall obiecał mi, że dzisiaj do mnie przyjdzie, więc czekałam na niego głodna, bo wiedziałam, że będzie chciał mnie gdzieś zabrać.
Mijała 12:00, a jego ciągle nie było. Miał być godzinę temu, ale nie dawał znaku życia. Nie poinformował mnie, że wpadnie później, więc wstałam leniwie z kanapy i sięgnęłam po telefon. Wybrałam jego numer, przyłożyłam do ucha i wyczekiwałam jego radosnego "Cześć kochanie". Jednak nic takiego nie usłyszałam. Rozłączyłam się więc i poszłam do kuchni. Przygotowałam śniadanie i wróciłam na kanapę. Ponowiłam próbę skontaktowania się z nim, ale ta również się nie powiodła. 
- Cholera, gdzie on jest - powiedziałam pod nosem.
Tym razem wybrałam numer Liama, bo wiem, że ten na pewno mi powie. Odebrał po trzech sygnałach.
- Tak? - zapytał roztrzęsiony. - Hej [T.I], miałem do ciebie dzwonić.
- To świetnie, bo nie mam pojęcia gdzie jest Niall.
Liam ucichł. 
- Liam? Wiesz gdzie on jest? - zapytałam trochę zdenerwowana.
- No…
- Mów człowieku, co się stało!
- Niallera… potrącił samochód. Spieszył się do ciebie, bo był już spóźniony, ale… 
- Nie dotarł… - skończyłam.
Moje oczy momentalnie zrobiły się całe mokre. Łzy niekontrolowanie spływały po moich policzkach, a ja zaczęłam się trząść.
- I… i co z nim? - mówiłam przez łzy.
- Jest w szpitalu. Będziemy po ciebie za 15 minut.
I rozłączył się. Poszłam szybko na górę, włożyłam czarne rurki i szarą bluzę przez głowę. Szybko poszłam do łazienki ogarnąć włosy i zbiegłam na dół. Wsunęłam na stopy poniszczone już czarne vansy i wyszłam z domu. Chłopaki czekali już na mnie. Wsiadłam do samochodu i momentalnie odjechaliśmy w stronę szpitala. Pamiętam, że w czasie drogi nie zamieniliśmy ze sobą ani jednego słowa.
*teraz*
Tamtego dnia myślałam, że mój świat się zawalił. Było coraz gorzej, lekarze dawali mu coraz mniej szans na wybudzenie się. Ale ja wierzyłam, że się obudzi i to pomogło mi przetrwać najcięższe chwile. No i oczywiście chłopaki mi bardzo pomagali. Przychodzili jak najczęściej mogli, ale nie zawsze było to codziennie. Mimo to, że Niall leżał w szpitalu, mieli próby i wywiady. 
Wstałam z zajmowanego przeze mnie fotela i podeszłam w stronę Nialla. Podsunęłam krzesełko tak, by siedzieć koło niego. Chwyciłam go za rękę i wyszeptałam do ucha:
- Niall, potrzebuję cię. Wszyscy cię potrzebują… Obudź się, proszę…
Wiedziałam, że nie mogę oczekiwać odpowiedzi. Położyłam głowę na jego torsie i zmrużyłam oczy. Zaczęłam cicho śpiewać ich piosenkę:
- Close the door
Throw the key
Don't wanna be reminded
Don't wanna be seen
Don't wanna be without you
My judgement is clouded
Like tonight's sky…
Nagle usłyszałam słaby, zachrypnięty głos:
- Hands are silent
Voice is numb
Try to scream out my lungs
But it makes this harder
And the tears stream down my face…
Podniosłam głowę i spojrzałam na Nialla. Patrzył się na mnie z niemrawym uśmiechem na twarzy. Objęłam go szybko i pocałowałam najczulej, jak tylko potrafiłam.
- Nialler, nawet nie wiesz jak mi ciebie brakowało… Zawołam pielęgniarkę.
Horan pokiwał tylko głową, a ja wyszłam z jego sali. Powróciłam po niecałych dwóch minutach z dwoma pielęgniarkami u boku. Zrobiły mu parę szybkich badań po czym powiedziały, że za pół godziny zabierają go na badania. I wyszły.
- Długo spałem? - zapytał wciąż zachrypniętym głosem.
- Trzy miesiące.
- Ile? Trzy miesiące? - zapytał zdziwiony.
- Tak. Cały czas siedziałam tu przy tobie i czytałam jakieś szmatławce. Wszyscy wyganiali mnie do domu, ale ja szłam tylko wtedy, kiedy tego na prawdę potrzebowałam, albo jak siedzieli tu z tobą chłopaki. 
- Dziękuję ci. Kocham cię [T.I].
- Ja ciebie też kocham Nialler.
~*~
Po tygodniu Nialla wypuścili do domu, bo wszystko było w porządku. Od tego momentu spędzaliśmy ze sobą jak najwięcej czasu, a Niall zdecydowanie bardziej uważał, jak chodzi. 

__________________

Dawno nic nie dodawałam, a to tylko i wyłącznie z powodu lenistwa. Napisałam tego imagina dzisiaj, ale miałam na niego pomysł już od kilku dni. Mam nadzieję, że fajny i ktoś skomentuje. :))

sobota, 16 lutego 2013

#12 Niall


Dedykacja dla @KochamCieDownie. Mam nadzieję, że się spodoba :) xx


Wybrałam się z koleżanką do naszej ulubionej restauracji Nando's. Było dosyć tłoczno, ale na szczęście znalazłyśmy jeden stolik. Zamówiłyśmy jedzenie i czekając na nie pochłonęłyśmy się w rozmowie o naszym ulubionym zespole - One Direction. Byłyśmy ich fankami od początku do teraz, chociaż mamy 19 lat. Jest to dosyć niestandardowy wiek jak na ich fanki, bo większość ma w przedziale 11-16, a nie 19, ale nigdy się tym nie przejmowałyśmy.
Nagle do naszego stolika podszedł jakiś zakapturzony chłopak. Na oczach miał czarne ray bany, a ręce schowane w kieszeniach, natomiast spod kaptura wystawał mu daszek od full capa, a spod niego blond włosy. Uśmiechnął się do nas i powiedział:
- Hej. Przyszedłem tu z kolegą, ale nie ma miejsc. Więc pomyśleliśmy, że skoro wy macie akurat dwa wolne, to…
- Jasne, siadajcie - powiedziałam bez zastanowienia.
- Dzięki - obdarował nas uśmiechem i gestem ręki przywołał swojego kolegę.
Blondyn usiadł koło mnie, a jego kolega koło mojej koleżanki. Mój sąsiad zdjął kaptur, a następnie okulary, a ja byłam bardzo zaskoczona. Tajemniczym chłopakiem był sam Niall Horan! 
- Niall? Niall Horan? - zapytała ze zdziwieniem [I.T.N.P].
- Tak… - odpowiedział trochę speszony.
- O matko! Czemu od razu się nie przedstawiłeś? - pytała [I.T.N.P].
- Bo oczekiwałem takiej właśnie reakcji - zaśmiał się.
Po tych słowach [I.T.N.P] umilkła. 
Kelnerka przyniosła nasze zamówienie, oraz przyjęła je od Nialla i jego kolegi. Od zawsze było wiadomo, że Niall dużo je, ale nie sądziłam, że aż tyle.
- No, to wy już wiecie kim jestem, ale my nie wiemy kim wy jesteście - powiedział Niall podbierając mi frytki.
- [T.I] - przedstawiłam się. - A to jest [I.T.N.P].
Po "przetarciu pierwszych szlaków" nasza rozmowa rozkręcała się. Zupełnie zapomniałyśmy, a przynajmniej ja zapomniałam, kim jest chłopak siedzący obok mnie. Rozmawiało nam się bardzo luźno i bez spiny, co mi odpowiadało. Zupełnie inaczej wyobrażałam sobie rozmowę z którymś z chłopaków z zespołu. Myślałam, że będzie to bardziej wyglądać jak padaczka pierwszego stopnia, a nie tak naturalnie jak teraz.
Po jakichś dwóch godzinach miłej rozmowy przy posiłku, spojrzałam na zegarek i zorientowałam się, że w domu miałam być już pół godziny temu.
- Przepraszam was, ale ja muszę się zbierać - powiedziałam do reszty.
- Jak ty idziesz, to my też, prawda? - zapytał Niall.
- No pewnie! To co, zbieramy się - powiedziała [I.T.N.P].
Zapłaciliśmy za nasze jedzenie i wyszliśmy z Nando's. [I.T.N.P] zadzwoniła po tatę, a ten po nią przyjechał, natomiast kolega Nialla pożegnał się z nami i odszedł w swoją stronę. Zostałam tylko z Niallerem.
- Wezmę taksówkę - powiedziałam.
- Serio? W taki ładny, ciepły wieczór? Może się przejdziemy? Odprowadzę cię - zaproponował Niall. - Nalegam.
- W porządku. Ale powinieneś wiedzieć, że miałam być w domu 40 minut temu, więc nie możemy iść za wolno.
- Okej.
Ruszyliśmy w stronę mojego domu. Całą drogę rozmawialiśmy, śmieliśmy się, ale również opowiadaliśmy sobie o przykrościach, które nas spotkały. Niall mówił, jak bardzo boli go to, że niektóre "fanki" piszą do niego chamskie tweety, typu to, że jest brzydki, że ma krzywe zęby, że ma słaby głos i że nie powinien należeć do zespołu. Kiedy o tym mówił miał łzy w oczach, a mi było go szkoda. Jest naprawdę świetnym chłopakiem, świetnie śpiewa i jest nieziemsko przystojny, więc nie rozumiałam tych dziewczyn.
Dotarliśmy do mojego domu. Na pożegnanie przytuliliśmy się, a ja dałam Niallowi mój numer telefonu.
Od tamtego dnia spotykaliśmy się niemal codziennie. Świetnie się razem bawiliśmy. Poznałam także resztę chłopaków i muszę przyznać, że wszyscy byli świetni! Nie traktowali mnie jak każdą inną fankę, tylko jak ich koleżankę, a nawet przyjaciółkę. Jednak nie byłam do końca przekonana, jak traktuje mnie Niall. Czy dla niego jest to zwykła przyjaźń, czy coś więcej? Nie byłam niczego pewna, bo nie dawał mi jednoznacznych sygnałów.
Pewnego dnia poszłam odwiedzić chłopaków do ich wspólnego domu. Zastałam tam wszystkich, oprócz Horana. Wyjaśnili, że wyszedł gdzieś nie mówiąc nic konkretnego. Przyjęłam to do wiadomości i dosiadłam się do chłopaków na kanapę. Louis zaczął rozmowę:
- [T.I], powinnaś wiedzieć, że Niall bardzo cię lubi.
- Wydaje mi się, że to wiem - odpowiedziałam z uśmiechem i poczochrałam włosy Tomma.
- Ale on cię serio bardzo, bardzo lubi. Nie widzieliśmy nigdy, żeby lubił dziewczynę bardziej niż jedzenie - powiedział Harry.
Uśmiechnęłam się ponownie, ale nic nie odpowiedziałam. Nie wiedziałam po prostu co. 
Zayn spojrzał na zegarek i powiedział:
- Chłopaki, chyba już czas.
- Czas na co? - zapytałam, ale zostałam zignorowana.
- Już? Szybko. To co, idziemy? - zapytał Liam.
- Ej, gdzie idziemy? - znów spytałam, teraz trochę bardziej zdezorientowana.
Ponownie nie odpowiedzieli na moje pytanie. Wszyscy wstali niemalże jednocześnie i wyszli z domu oprócz Harrego.
- Harry, o co chodzi? - zapytałam zdenerwowana.
- Spokojnie. Nic ci nie będzie. Po prostu chodź ze mną. 
Harry chwycił mnie za przedramię i prowadził w stronę drzwi tarasowych. Zasłony były zasłonięte, ale wydawało mi się to normalne, bo przecież jest wieczór. Jednak nie to było powodem zasłoniętych okien. 
Harry odsłonił je i ujrzałam pełno świeczek stojących na trawie i płytkach tarasowych. Byłam zaskoczona i tym bardziej nie wiedziałam o co chodzi. Hazza otworzył drzwi i skinieniem ręki polecił, bym wyszła na dwór. Tak też zrobiłam. Gdy tylko stanęłam na płytkach, Harry zamknął drzwi. Odwróciłam się gwałtownie, ale już było za późno. Odszedł od nich i nie miałam jak go zawołać. 
Nagle do moich uszu zaczęły dopływać coraz głośniejsze brzdęki gitary. Zeszłam z tarasu i stanęłam na trawie. W głębi ogrodu zauważyłam, że w moją stronę zbliża się Niall. W rękach trzymał gitarę, na której grał. Gdy stał już dostatecznie blisko, bym mogła usłyszeć jego głos, zaczął śpiewać.
- "And your heart's against my chest, your lips pressed to my neck
I'm falling for your eyes, but they don't know me yet
And with a feeling I'll forget, I'm in love now
Kiss me like you wanna be loved
You wanna be loved
You wanna be loved
This feels like falling in love
Falling in love
We're falling in love"
Uwielbiam tą piosenkę, a Niall doskonale o tym wie. Śpiewając ostatnie słowa stał kilkanaście centymetrów ode mnie. Gdy skończył, puścił gitarę, a ta przesunęła się na jego plecy. Zbliżył się do mnie jeszcze bardziej, odgarnął mi włosy z twarzy, a dłoń zatrzymał na policzku. Patrzył mi w oczu swoimi przepięknymi tęczówkami. Lekko otworzyłam usta jakbym chciała coś powiedzieć, ale z mojego gardła nie wydobył się żaden dźwięk. Złączyliśmy usta w pocałunku. To była naprawdę niesamowita chwila. Czułam motylki w brzuchu i coś, czego nie da się opisać. 
Horan odsunął się ode mnie delikatnie i powiedział:
- Tamten dzień, gdy spotkałem cię w Nando's… A gdybym nie podszedł? To pewnie nadal bardziej kochałbym jedzenie niż dziewczynę.
Zaśmiałam się i dałam szybkiego całusa Niallowi.
- Ale podszedłeś. I dobrze zrobiłeś...
I znów się pocałowaliśmy.

________________

Nie wiem czemu, ale bardzo mi się podoba i jestem ogólnie zadowolona :)
Jedynie mogę powiedzieć, że końcówkę zwaliłam, ale reszta jest okej.
*I.T.N.P - Imię Twojej Najlepszej Przyjaciółki.

czwartek, 14 lutego 2013

#11 Liam | Walentynkowy


Dedykacja dla @Agnes_Free_Hugs. Udanego końca walentynek! xx


Stałam w kolejce do podpisywania płyt przez chłopaków z 1D. Była strasznie długa, a ja czekałam już jakąś godzinę. Jednak przede mną zostało już niewiele dziewczyn, więc najprawdopodobniej zaraz stanę twarzą w twarz z moimi idolami. To cudowne, że mogłam pójść na ich koncert a później podpisywanie płyt w przeddzień walentynek, bo to było moje marzenie. Jako fanka podkochiwałam się z Liamie i zawsze chciałam go poznać bliżej, ale to chyba nie jest mi dane.
W końcu nadeszła moja kolej. Podeszłam do chłopaków i dałam im płytę do podpisania. Pierwszy podpisywał Louis, potem Zayn, Niall, Harry i na końcu Liam. Patrzyłam na niego i zdawałam sobie z tego sprawę, że on na mnie nie spojrzy. Ale jednak. Podniósł głowę i obdarzył mnie nie tylko pięknym spojrzeniem i uśmiechem, ale również przywitał się:
- Hej. Koncert się podobał? - zapytał.
- Nawet nie wiesz jak bardzo - powiedziałam i odwzajemniłam uśmiech.
- Cieszę się.
Niestety jakaś następna zazdrosna fanka przerwała naszą rozmowę i zaczęła piszczeć i takie inne. Liamowi uśmiech zszedł z twarzy kiedy ją usłyszał. Kiedy odchodziłam od stolika, odwróciłam głowę żeby jeszcze raz spojrzeć na niego i ku mojemu zdziwieniu on również na mnie patrzył. Uśmiechnął się promiennie i pomachał mi na pożegnanie. Odwzajemniłam ten ruch i popatrzyłabym się na niego dłużej, gdyby nie to, że ochroniarz pięknie poprosił, żebym opuściła budynek. Tak też zrobiłam.
~*~
Następnego dnia wstałam szczęśliwa, a kiedy sięgnęłam po płytę i zobaczyłam autografy chłopaków, to byłam jeszcze bardziej szczęśliwa. Przeciągnęłam się, usiadłam na łóżku i spojrzałam w kalendarz. Kiedy zorientowałam się, że dziś są walentynki, humor mi  się trochę zepsuł. Miałam zamiar spędzić ten walentynkowy dzień, a raczej wieczór w barze i pić dużo alkoholu. Wstałam, podeszłam do szafy i wyjęłam potrzebne ubrania, a następnie poszłam wziąć poranny prysznic.
Później zjadłam śniadanie i miałam w planach nic nie robienie dzisiejszego dnia. Po kilku godzinach jednak mi się to znudziło, więc postanowiłam iść wcześniej do baru.
Ubrałam buty i wyszłam. Wsiadłam do autobusu na najbliższym przystanku i pojechałam do mojego ulubionego baru. 
Weszłam i od razu skierowałam się w stronę barmana. Znał mnie on bardzo dobrze, więc kiwnął mi głową i zabrał się do robienia drinka. Usiadłam na krześle i z nudów spojrzałam na mojego sąsiada. Ku mojemu zdziwieniu był to niejaki Liam. On również na mnie spojrzał i od razu się uśmiechnął.
- Hej, czy to nie ty byłaś na podpisywaniu płyt? - zapytał.
- Tak, to ja - odpowiedziałam i uśmiechnęłam się jeszcze szerzej.
- Niesamowite, że znów cię spotykam. Jak ci na imię?
- [T.I]. 
- Liam - podał mi rękę.
- Tak wiem - powiedziałam, ale uścisnęłam mu dłoń.
- No tak. Co tu robisz samotnie w walentynki?
- Piję… za samotność. A ty? 
- Ja też. Trzeba od czasu do czasu za to wypić, no nie? - poklepał mnie po ramieniu.
- Osobiście wolałabym pić za miłość.
- Chyba każdy by wolał.
Nasza rozmowa się rozkręcała, a ja rozmawiałam z nim jak ze zwykłym chłopakiem. To właśnie było niesamowite. Po długiej rozmowie i kilku drinkach Liam zaproponował spacer. Zgodziłam się z wielką chęcią, więc wyszliśmy z baru.
Spacerowaliśmy po mieście. Był dosyć ciepły wieczór jak na luty, a co najważniejsze nie było śniegu. Spotkaliśmy niestety kilkanaście fanek, które przerywały nam rozmowę, ale ogólnie spędziliśmy razem bardzo miło czas. Rozmawialiśmy o wielu rzeczach, a Liam co chwilę dziękował mi, że nie jestem wariatką i traktuję go normalnie.
- Powiem ci szczerze, że ta sława jest strasznie męcząca - wyznał. - Nie masz chwili prywatności, bo ciągle gdzieś o tobie piszą. I tyle fanek się spotyka na mieście… Nie to, że ich nie lubię, bo wszystkie je kocham, ale to wyczerpujące.
- Jasne, rozumiem cię. Wiesz, ja też jestem waszą fanką. 
- Domyśliłem się po tym, jak przyszłaś na podpisywanie płyt. Myślałem o tobie od tamtej pory.
Co? Liam Payne mnie zapamiętał spośród tych tysiąca fanek? 
- Serio? - zapytałam z niedowierzaniem.
- Serio serio. A teraz kiedy cię poznałem… to coś niesamowitego.
- Taa… Niesamowite to jest to, że ja cię poznałam. Wyobrażasz to sobie? Idę do baru się napić, a tu Liam Payne. No kosmos po prostu.
- Wiesz… Wyobrażam sobie, bo ja jestem Liamem Paynem.
Oboje się zaśmialiśmy i przystanęliśmy. Stanęliśmy twarzą w twarz. Liam uśmiechnął się do mnie, a ja to odwzajemniłam. 
- Ty jesteś inną fanką. Nie piszczysz jak nas widzisz, zachowujesz się normalnie…
- Jest wiele takich fanek, uwierz mi. Tłumimy emocje w sobie, żeby was nie odstraszyć.
- Robisz to doskonale…
Liam przybliżył się do mnie i stał kilka centymetrów ode mnie. 
- Znamy się krótko… Wierzysz w miłość od pierwszego wejrzenia?
Zarumieniłam się i byłam uradowana, że jest ciemno, bo on tego nie widzi.
- Nie wiem… Chyba wierzę - odpowiedziałam.
- To dobrze.
Liam zbliżył się jeszcze bardziej i po chwili czułam już smak jego ust. Odwzajemniłam jego pocałunek, ale niestety chwilę później musieliśmy go przerwać, bo zauważyliśmy błysk fleszy. 
- Chodźmy stąd - szepnął Liam, a ja pokiwałam twierdząco głową.
Pocałował mnie jeszcze raz i ruszyliśmy w stronę jego domu.

___________________

To już ostatni imagin z cyklu walentynkowych 2013. 
Mam wielką nadzieję, że imagin podobał się osobie, której był dedykowany, ale również całej reszcie wspaniałych Directionerek.
Dodałam ankietę w pasku bocznym - "Który imagin walentynkowy najbardziej wam się podobał?". Głosować będzie można kilka/naście dni, więc głosujcie :)
Powracam z następnym imaginem za 2-3 dni. Do "zobaczenia" :) 

#10 Harry | Walentynkowy


Dedykacja dla @Marta44397778. Zakochanych Walentynek! xx


Hazz69: Chciałbym cię zobaczyć na żywo… 
GuitarGirl: Wkrótce mnie zobaczysz. 
Hazz69: Nie mogę się doczekać…
Od kilku miesięcy pisałam na internetowym czacie z chłopakiem o nicku Hazz69. Być może dziwnie do brzmi, ale polubiłam go. Nawet więcej niż polubiłam. Śmiało mogę stwierdzić, że zakochałam się w nim. 
Nigdy nie wymieniliśmy się swoimi zdjęciami. Tak ustaliliśmy na początku i tego się trzymaliśmy. Dla mnie było ważne jego wnętrze, a nie wygląd. Wiedzieliśmy tylko ile mamy lat. Nawet naszych imion nie znaliśmy, co wydawać się może dziwne.
Nadchodziły walentynki. Dla mnie żaden nadzwyczajny dzień, z tym wyjątkiem, że mogłam popisać z Hazz69. Jednak on miał nieco inne plany, a ja byłam zaskoczona, gdy mi je przedstawił.
Hazz69: Skoro mamy się i tak spotkać, to może spotkamy się w walentynki?
GuitarGirl: W walentynki? Ale czemu akurat wtedy?
Hazz69: Najlepszy moment, żeby się poznać, nie uważasz?
GuitarGirl:| Hm… Być może… W takim razie w porządku. Jak się poznamy?
Hazz69: Będę miał czerwoną różę, a oboje narysujemy sobie na spodzie dłoni serce. Pasuje ci?
GuitarGirl: Jak najbardziej. 
I w ten sposób się zgodziłam.
Teraz stoję przed szafą i zastanawiam się, w co mam się ubrać. Wystroić, czy nie? Nie, zdecydowanie nie. Nie lubię się tak ubierać. W końcu zdecydowałam, że założę coś zwykłego, aby czuć się wygodnie i swobodnie. Byłam gotowa, więc ubrałam buty, wyszłam z domu i podążałam spokojnym tempem w stronę parku, czyli tam, gdzie się umówiliśmy.
Szłam parkową ścieżką mijając wiele zakochanych par. Hazz69 miał na mnie czekać na którejś z ławek, więc rozglądałam się na boki i szukałam go. Zrezygnowana przechodziłam już obok jednej z ostatnich ławek, kiedy coś rzuciło mi się w oczy. Chłopak trzymał w ręku czerwoną różę, a na dłoni miał namalowane czarne serduszko. Opuściłam dłoń w dół i chłopak prawie podskoczył na siedząco.
- GuitarGirl? - zapytał.
Ja spojrzałam na niego i odpowiedziałam:
- Owszem. Hazz69?
- Zgadza się. 
Chłopak wstał i podał mi wolną rękę.
- Harry - powiedział, a ja uścisnęłam jego dłoń.
- [T.I]. 
Harry wręczył mi różę, a ja podziękowałam promiennym uśmiechem. Muszę przyznać, że wygląd miał tak samo dobry co charakter. Oboje usiedliśmy na ławce i uśmiechaliśmy się do siebie.
- Nie sądziłem, że jesteś taka… piękna - powiedział wciąż się na mnie patrząc.
Czułam, że rumieniec zalewa moje policzki. 
- Dziękuję - odpowiedziałam cicho i uśmiechnęłam się słodko.
- Mam nadzieję, że ja też cię nie zawiodłem.
- Nie, skąd. Właściwie to nie chciałam mieć twojego zdjęcia wcześniej, żebyś nie pomyślał, że lecę na twój wygląd. 
- Ja miałem podobnie. Z resztą spodobałaś mi się taka, jaka byłaś na czacie i nie potrzebowałem twojego zdjęcia.
Pogadaliśmy jeszcze chwilę na ławce, a potem ruszyliśmy na spacer po mieście. Nasza rozmowa coraz bardziej się rozkręcała i znajdywaliśmy coraz więcej wspólnych tematów. W pewnym momencie Harry przystanął i powiedział tym swoim zachrypniętym, seksownym głosem:
- Muszę ci coś pokazać. Koniecznie.
- Tak nagle?
- Tak. 
- Daleko to?
- Nie tak bardzo. Zaufaj mi.
Szliśmy już dobre pół godziny, a miejsca które Harry chciał mi pokazać nie było widać. Jednak nie pytałam się "daleko jeszcze?", bo miałam mu zaufać.
Harry zatrzymał się przed piękną, starą i wysoką kamienicą. Nic z tego nie rozumiałam, ale ponownie nie zapytałam, czemu tu jesteśmy. Weszliśmy do środka, a następnie schodkami na samą górę. Nie było ich mało, a im wyżej byliśmy, tym ciężej było mi iść. W końcu dotarliśmy na miejsce.
- Gotowa zobaczyć coś, czego nigdy wcześniej nie widziałaś? - zapytał zachęcająco. 
- Wydaje mi się, że tak.
- A więc… zapraszam…
Harry pchnął ogromne, drewniane drzwi i moim oczom ukazał się spory balkon, a właściwie taras. Wyszliśmy na zewnątrz i stanęliśmy przy barierce. Z tego miejsca widać było prawie całe miasto, bo kamienica znajdowała się na wzniesieniu. W oddali widziałam jeszcze tętniący życiem Londyn mimo to, że słońce już zachodziło. Ale tu było tak spokojnie. 
- Skąd znasz to miejsce? - zapytałam wciąż zauroczona widokiem.
- Kiedyś mieszkałem tutaj. Przychodziłem na ten taras kiedy było mi źle, ale nie tylko. Nigdy nikogo tu nie zaprowadziłem. 
Harry spojrzał na mnie, a ja zrobiłam to samo. Patrzyliśmy sobie w oczy, a ja podziwiałam piękny kolor jego tęczówek. Przybliżaliśmy się do siebie niby niezauważalnie, a jednak. Gdy staliśmy od siebie zaledwie dwa centymetry, Harry szepnął mi do ucha:
- Zamknij oczy i pomyśl życzenie…
Tak też zrobiłam. Pomyślałam życzenie i… w tym momencie poczułam smak ust Harrego. Całował mnie spokojnie i czule. Kto jak kto, ale on robił to najlepiej. Po kilku chwilach z niechęcią odsunęliśmy się od siebie, a ja powiedziałam:
- Czytasz w myślach?
Harry zaśmiał się i znowu mnie pocałował.

_____________________

Przedostatni imagin, mam nadzieję, że was nie zawodzę nimi :3 
I jeszcze jedną mam nadzieję - że Marcie się spodobał :) xx