Tak, przyznaję. Mam problemy z psychiką. Tnę się, a to nie jest normalne. Jednak daje mi to swego rodzaju wolność, ulgę… Być może powiecie, jak cięcie się może dawać ulgę, skoro to cholernie boli. Ale daje. Rodzice nic nie wiedzą i sama się dziwię, jak można być tak ślepym. Zamykam się w łazience na pół godziny, nie słychać szumu wody ani nic, a wychodzę blada i ledwo dochodzę do pokoju. Cóż, może dlatego nie zauważyli tego, bo mają własne, większe problemy. Są w trakcie rozwodu. A rozwód i cięcie się łączy się w jedną, okropną historię.
Otóż zaczęło się to kiedy miałam 9 lat. Pewnego wieczora, kiedy leżałam już w łóżku, przyszedł do mnie ojciec, usiadł na moim łóżku i powiedział:
- Już czas.
Nie wiedziałam o co mu chodzi, ale chwilę potem się dowiedziałam. Zaczął mnie dotykać po całym ciele, po miejscach intymnych również. W pewnym momencie chwycił moją rękę za nadgarstek i włożył sobie w spodnie. Wyrywałam się, ale za każdym szarpnięciem on mocniej mnie ściskał. Kiedy wyjął moją rękę ze swoich spodni, powiedział, bym nie mówiła mamie, co się wydarzyło, bo to się źle skończy. Pokiwałam twierdząco głową, ojciec pogłaskał mnie po włosach i wyszedł.
To nie był jedyny raz kiedy to zrobił. Przychodził do mnie średnio co 4 dni, a właściwie noce. Przez 8 lat ciągle to robił. 8 lat byłam molestowana przez mojego ojca! Kiedy skończyłam 17 lat, zebrałam się na odwagę i powiedziałam wszystko mamie. Była przerażona, ale od razu mi uwierzyła. Przepraszała mnie, że nic nie widziała, że się nie domyślała.
A ciąć zaczęłam się kiedy miałam 16 lat. Przez niego, przez mojego ojca.
A teraz nadszedł czas, aby pożegnać się z tym, co dostałam od Boga, a czego nie chcę dalej ciągnąć - z moim życiem. Otworzyłam szufladkę w szafce nocnej koło mojego łóżka, wyjęłam najostrzejszą żyletkę, jaką miałam, chwyciłam ją w dłoń i wyszłam do łazienki. Nie zamknęłam drzwi na klucz celowo. Niech moja matka jak najszybciej zobaczy mnie taką bezwładną, całą zakrwawioną. Usiadłam w wannie i wzięłam głęboki wdech. Przyłożyłam żyletkę do żył na nadgarstku i już po chwili zadałam pierwsze, najgłębsze cięcie. Potem drugie, trzecie, czwarte… Przestałam liczyć, bo kręciło mi się w głowie. Obraz przed oczami rozmazywał mi się, ale mimo to dalej się raniłam. Nagle zrobiło mi się ciemno i opadłam bezwładnie na krawędź wanny.
~*~
Obudziłam się z wielkim bólem rąk. Otworzyłam delikatnie oczy i ujrzałam białe pomieszczenie. "To nie jest niebo, a tym bardziej piekło…" pomyślałam. Podniosłam powoli głowę i spojrzałam na moje ręce. Całe od nadgarstków do łokci były owinięte bandażami. Podniosłam głowę wyżej i zauważyłam, że moja mama śpi na krześle. Postanowiłam jej nie budzić. Odwróciłam głowę w lewo i zauważyłam przyglądającego się mi chłopaka.
- Witaj wśród żywych! - powiedział i uśmiechnął się. - Liam jestem.
Nic nie odpowiedziałam. Położyłam głowę na poduszce i milczałam.
- Mi też miło jest cię poznać - powiedział znowu. - Ładne imię.
- Odczep się, okej? - powiedziałam ostro.
- Ej, wyluzuj.
Pielęgniarka najwyraźniej usłyszała, że rozmawiamy i weszła do sali.
- Dzień dobry. Jak się czujesz [T.I]?
Jej także nie odpowiedziałam. Podeszła do mnie, przyłożyła dłoń do głowy, potem obejrzała opatrunki i podeszła do mojej mamy.
- Pani [T.N]… Proszę się obudzić… - lekko szturchała ją za ramię.
Moja mama obudziła się gwałtownie i od razu do mnie podbiegła.
- Córeczko, tak bardzo cię przepraszam! To moja wina, jestem okropną matką! Najpierw ten facet, a teraz to…
"Ten facet"… tak nazywała mojego ojca, od kiedy dowiedziała się, o tym, co mi robił.
- Dobrze, teraz porozmawiasz z psychologiem. Zawołam… - pielęgniarka nie dokończyła, bo jej przerwałam.
- Nie chcę psychologa.
- Ale musisz z tą panią porozmawiać córciu, to ci pomoże - przekonywała mnie mama.
- Nie chcę, rozumiesz? Możecie wyjść, proszę?
Mama wstała, pogłaskała mnie po głowie i wyszła razem z pielęgniarką.
- Nie chcę być wścibski, ale powinnaś porozmawiać z tą psycholożką. To ci lepiej zrobi, uwierz mi… - mówił nowo poznany chłopak.
- Jesteś wścibski - ponownie się do niego odwróciłam.
- No okej, jestem. Ale porozmawiaj z nią. Będzie ci lepiej.
Sama nie wiem, w którym momencie się przekonałam. "Znałam go" zaledwie kilka, może kilkanaście minut, a już przekonał mnie do swojego zdania.
- W porządku… - powiedziałam cicho.
Liam uśmiechnął się szeroko i wcisnął przycisk "nagłego przypadku". Do sali przybiegło pełno pielęgniarek, a mnie rozbawił ten widok.
- Panie Payne, ile razy mamy powtarzać, że tak się nie robi? - zapytała jedna z wściekłych kobiet.
- Obiecuję, że był to ostatni raz, ale ta dziewczyna chce porozmawiać z psychologiem - powiedział również rozbawiony.
Wszystkie pracowniczki szpitala wyszły i jedna z nich przyprowadziła panią psycholog. Chciała wyprosić Liama, ale ja powiedziałam, żeby został. I został.
Rozmawiałam z nią godzinę, może półtorej. A właściwie to ona głównie mówiła, a ja od na niektóre z pytań odpowiadałam. Liam od czasu do czasu posyłał mi szeroki uśmiech na dodanie otuchy. Pomagał mi, zdecydowanie.
Kiedy skończyłam rozmowę z psychologiem, zapytała się, czy poprosić moją mamę. Odmówiłam. Nie chciałam z nią rozmawiać. Wolałam porozmawiać z Liamem.
- Czemu tu jesteś? - zapytałam.
- Wywaliłem się, skręciłem kostkę i miałem wstrząs mózgu. Trzymają mnie tu już czwarty dzień. Mam nadzieję, że wkrótce mnie wypuszczą.
- Ah…
- A ty?
- To chyba jasne. Pocięłam się, nie widziałeś?
- Widziałem… Ale pytam bardziej dlaczego. Jej - Liam wskazał ręką na drzwi - nie chciałaś powiedzieć.
- Tobie tym bardziej nie chcę.
Liam wstał i podszedł do mojego łóżka. Usiadł na krawędzi i powiedział:
- Mi możesz zaufać.
- Jasne. Znamy się jakieś 2 godziny i już ci mam ufać na tyle, żeby opowiadać ci historię mojego życia. O nie kolego.
W tym momencie do sali wparowała szczęśliwa pielęgniarka z jakimś papierkiem w dłoni. Mina jej lekko zrzedła, kiedy zobaczyła Liama na moim łóżku.
- Mówiłam ordynatorowi, żeby nie kłaść tej dziewczyny w sali z tobą, mówiłam!
- W porządku proszę pani - powiedziałam i uśmiechnęłam się lekko.
- Eh… Panie Payne, ma pan wypis! Proszę się ubrać i za chwilę pan wychodzi!
Położyła papierek na stoliku obok jego łóżka i wyszła w podskokach z sali.
Liam podszedł do swojego łóżka, wyciągnął z pod niego torbę, w której znajdowały się ubrania i oznajmił mi, że idzie się przebrać.
Wrócił ubrany w czarne rurki i granatową bluzkę na długi rękaw. Zapakował resztę rzeczy do torby, założył ją na ramię i podszedł do mnie.
- Będę cię odwiedzać, obiecuję - pocałował mnie w policzek i wyszedł z sali.
_______________
Część druga i ostatnia już niebawem!
Awwww :3
OdpowiedzUsuńPisz dalej...
OdpowiedzUsuń