sobota, 2 lutego 2013

#3 Urodzinowy | Harry


Od zawsze byłam przyjaciółką Harrego, a teraz także i reszty chłopaków. Hazza zaprosił mnie na swoją imprezę urodzinową, która odbywała się w klubie. Z chęcią się zgodziłam na nią pójść, bo to w końcu mój przyjaciel. 
Do klubu weszłam około 20:00, a impreza się rozkręcała. Szukałam solenizanta i już po chwili go znalazłam. Siedział przy barze i rozmawiał z Niallem.
- Cześć chłopaki - przywitaliśmy się całusem w policzek. - Co tak sztywno tu?
- Sztywno? - zapytał Harry. - Sztywny to jest…
- Oszczędź nam tego Hazza - powiedziałam i wszyscy wybuchliśmy śmiechem.
Jakieś pół godziny później impreza rozkręciła się i wszyscy świetnie się bawiliśmy. Harry to chyba nawet za świetnie. Striptizerki kręciły się wokół niego ciągle, a on nie mógł oderwać oczu od ich krągłości. Może to głupie, ale byłam zazdrosna o niego. Mimo to, że jesteśmy tylko przyjaciółmi.
W pewnym momencie Harry podszedł do mnie i był już nieźle nawalony.
- Zaaatańczymy? - zapytał zataczając się.
- Haz, nie jesteś za bardzo pijany? Wywalisz się - odpowiedziałam przytrzymując go za ramię. - Idź lepiej usiądź.
- Nie chcę. Chodź no na parkiet. Prooooszę cię.
- Nie Harry. 
- Idiotka - powiedział i odszedł.
Zabolało mnie to. Łzy napłynęły mi do oczu i postanowiłam, że wyjdę z klubu, bo nic tu po mnie. Poszłam do szatni po kurtkę i czym prędzej wyszłam z klubu. Nikt nawet nie zauważył, ale to może lepiej. 
Kilkadziesiąt minut szłam piechotą do domu mojego i chłopaków, a kiedy doszłam otworzyłam drzwi, zdjęłam buty i poszłam szybko na górę.
~*~
Rano obudziły mnie promienie słońca rozświetlające mój pokój. Zdziwiłam się, bo taka ładna pogoda w Londynie zdarza się bardzo rzadko. Jednak ja miałam zły humor po tym, co powiedział wczoraj Harry. Niby jedno słowo, ale zabolało mnie. Może dlatego, że on nigdy nie był mi obojętny. Z resztą nie ważne.
Wygramoliłam się z łóżka i poszłam do najbliższej łazienki. Przed drzwiami zderzyłam się z Harrym.
- Sorry - powiedział cicho.
Przepchnęłam się między nim a drzwiami i już po chwili zamykałam je na klucz. Osunęłam się powoli na podłogę i schowałam głowę między nogami a brzuchem. Chyba nie żałuje tego, co powiedział. W innym przypadku przeprosiłby mnie nie za zderzenie, a za tamte jedno, małe, bardzo raniące słówko.
Nie wiem jak długo siedziałam w tej łazience, w każdym razie Nialler dobijał się do mnie dobre 10 minut.
- [T.I] wyłaź stamtąd! Co ty tam tak długo robisz?! Słyszysz mnie? [T.I]! Uwaga, wchodzę!
No i wszedł. Podniosłam głowę do góry i spojrzałam mu się w oczy.
- Boże święty, myślałem, że podcięłaś sobie żyły czy coś - powiedział z ulgą.
- No co ty, nie jestem chora psychicznie - odparłam z oburzeniem po czym wstałam.
- Coś taka nie sosie dzisiaj… Dobra, wyjdź, chce mi się sikać. 
Wyszłam więc z łazienki i ruszyłam w stronę mojego pokoju. Na moim łóżku siedział Harry.
- Co tu robisz? - zapytałam oschle.
- [T.I], nie wiem co wczoraj powiedziałem nie tak, nie wiem w którym momencie wyszłaś, ale martwiłem się o ciebie.
- Haha, jasne. Nie wmawiaj mi głupot. 
- Nie wmawiam. Co wczoraj zrobiłem? Byłem strasznie pijany, a teraz mam mocnego kaca, więc nie pamiętam części wieczora.
- Najpierw obmacywałeś się ze striptizerką, piłeś strasznie dużo, chciałeś ze mną zatańczyć, ale ja nie chciałam, bo byś się wywalił. Więc nazwałeś mnie idiotką, byłeś bardzo poważny i sobie poszedłeś. A ja wyszłam.
- Nazwałem cię idiotką? Mój Boże, przepraszam cię.
Hazza wstał i położył dłonie na moich ramionach. 
- Przepraszam cię, serio - powiedział cicho. - Być może powiedziałem tak, bo… bo ja czuję do ciebie znacznie więcej, niż tylko przyjaźń. Ale wiem, że nigdy nie odwzajemniałaś mojego uczucia i dlatego wolałem mieć z tobą mniej wspólnego. Wiem, głupie to, ale co ja mam zrobić. Kocham cię jak oszalały, a…
- Ej, chwila. Kto powiedział, że ja cię nie kocham?
- Co? - zapytał i wytrzeszczył oczy.
- A jak myślisz? Co oznaczały te wszystkie flirty, dłuższe objęcia, całusy? Zawsze dawałam ci jakiś znak, a ty go nigdy nie mogłeś rozszyfrować. Ja powinnam nazwać cię idiotą, a nie ty mnie.
Harry uśmiechnął się szeroko i powiedział:
- Jak chcesz, mogę być twoim idiotą.
Zbliżył się do mnie i zetknął nasze usta w słodkim, czułym pocałunku. 
- Kocham cię - wyszeptał mi do ucha.
Po chwili już leżeliśmy w łóżku pozbawieni połowy ubrań. Kto by pomyślał, że wyląduję w łóżku z moim najlepszym przyjacielem, a właściwie już chłopakiem - Harrym Styles'em?
____________________

Wiem, Hazza miał urodziny wczoraj, ale ja napisałam go dzisiaj. Zjebałam, wiem. Temat oklepany, ale nie miałam pomysłów.
A zgadnijcie, co mnie natchnęło? Tak, pijackie, melanżowe, dziewiętnaste urodziny Hazzy! :D

3 komentarze:

  1. zajebiste *.*
    zapraszam do mnie i mam nadzieje że skomentujesz itd :*
    http://neversayneveruntilyoutry.blogspot.com/2013/02/locked-out-of-heaven-rozdzia-18.html

    OdpowiedzUsuń
  2. Vsgdtruhrrshhvihvddgjhjjbgfzf więcej chyba nie dam rady napisać :)

    OdpowiedzUsuń