Dedykacja dla @kolorowa_17. Udanych Walentynek! xx
Nigdy nie miałam partnera kiedy wypadały walentynki. W tym roku jednak jest inaczej. Od kilku miesięcy spotykam się ze świetnym chłopakiem ze szkoły. Jest przystojny i wiele dziewczyn na niego leci, ale wybrał mnie. Był gwiazdą w szkole, każdy go uwielbiał, a on uwielbiał to, że go uwielbiają.
Walentynki wydawały mi się najlepszym dniem na spędzenie wspólnie czasu i zrobienie czegoś romantycznego, czegoś, co zapamiętamy do końca życia. Ale tego, co się wydarzyło nie było w planach.
Siedziałam na lekcji rozkojarzona, bo myślałam tylko o Tomie. Mój kolega z ławki zazwyczaj słuchał za mnie, a po lekcji zawsze dawał mi notatki, tak więc wiedziałam, że zrobi to i dziś.
- Panno [T.I] [T.N] słucha mnie pani? Proszę podać wynik.
Ocknęłam się dopiero wtedy, kiedy Louis, wspomniany wcześniej kolega z ławki, mnie szturchnął.
- Tak, słucham - powiedziałam nie znając pytania zadanego przez nauczycielkę.
- Nie słucham, tylko jaki jest wynik - powiedziała zdenerwowana.
- Louis, pomóż mi - szepnęłam.
Lou podsunął mi swój zeszyt, przeczytałam po cichu i opowiedziałam nauczycielce.
- Dziękuję, jestem twoją dłużniczą - powiedziałam do Louisa.
- Nie po raz pierwszy i pewnie nie ostatni…
Dalsza część lekcji przebiegła podobnie. Mazałam w moim zeszycie serduszka, w których było napisane "[T.I] + Tom = <3". Louis co jakiś czas zaglądał do moich "notatek z lekcji", ale nie zwracałam na to uwagi.
Po skończonych lekcjach wyszłam ze szkoły. Przed wejściem miał czekać na mnie Tom, jednak go tam nie zastałam. Rozglądałam się chwilę i zauważyłam go. Stał pod bramą i całował się z jakąś pustą lalką. Podeszłam do niego szybkim tempem i na "przywitanie" wymierzyłam mu siarczysty policzek. Powiedziałam tylko "To koniec" i wyszłam za bramę.
Szłam powoli przed siebie i rozmyślałam nad tym, co mi zrobił, gdy nagle usłyszałam dyszenie za plecami. Od razu pomyślałam, że to Tom, ale myliłam się.
- Hej, [T.I]…
Odwróciłam się i moim oczom ukazał się zdyszany Louis.
- Po co za mną pobiegłeś?
- Bo nie wzięłaś ode mnie zeszytu.
- Aha… Tylko dlatego?
- Nie… Coś się stało? - zapytał zatroskany.
- Stało się, ale nie marzę o tym, żeby ci to powiedzieć.
- Będzie ci lepiej, jeśli o tym ze mną pogadasz.
- Nie sądzę.
Wyprzedziłam go, ale on znowu mnie dogonił.
- Nie uciekaj. I tak wiem, co się stało.
- Więc po co pytasz?! - krzyknęłam ze łzami w oczach.
- Bo… się o ciebie martwię… - powiedział cicho, ale ja i tak to usłyszałam.
- Martwisz się o mnie? Jasne. Coś jeszcze?
- Proszę, pogadaj ze mną.
- Nie chcę z tobą o tym gadać, rozumiesz?!
- Okej. Zgłoś się jak będziesz chciała. Siema.
Louis odwrócił się i odszedł w drugą stronę. Sama nie wiem, czemu to zrobiłam, ale stanęłam, pomyślałam chwilę, zamknęłam oczy i krzyknęłam za Louisem:
- Czekaj!
Lou w natychmiastowym tempie znów się przy mnie znalazł i powiedział z uśmieszkiem na twarzy:
- Wiedziałem. To gdzie idziesz?
- Nie wiem, przed siebie.
- A fajnie tam jest?
- Gdzie?
- Przed tobą?
Zaśmiałam się i odwróciłam głowę w stronę Louisa.
- Jak chcesz, to możesz się przekonać - odpowiedziałam z uśmiechem na twarzy.
- I taka mi się podobasz. Uśmiechnięta jesteś piękniejsza.
W pierwszej chwili myślałam, że się przesłyszałam, więc postanowiłam się upewnić:
- Co powiedziałeś?
- Że jak się uśmiechasz, jesteś piękniejsza.
Więc powiedział to, co usłyszałam. Uśmiechnęłam się tylko w podziękowaniu.
- Kawa? - zapytał. - Ja stawiam.
- W takim razie chętnie.
Poszliśmy do Starbucksa, kupiliśmy kawę i spacerowaliśmy po mieście. Louis nie zadawał wielu pytań, za co byłam mu wdzięczna, ale spostrzegłam, że od czasu do czasu spogląda na mnie.
Kiedy tak przechadzaliśmy się po mieście, minęła nas kobieta, która sprzedawała kwiaty. Louis kazał mi iść, a sam się przy niej zatrzymał. Podszedł do mnie z różą i wręczył mi ją z uśmiechem na twarzy.
- Dziękuję, ale nie musiałeś - odpowiedziałam.
- Te walentynki muszą być najfajniejszymi, jakie kiedykolwiek miałaś, więc owszem, musiałem.
- I tak nie będą - odpowiedziałam smutno.
Louis podsunął się i objął mnie. Łzy poleciały mi po policzkach mimo mojej woli, a Lou kiedy to zauważył, przytulił mnie jeszcze mocniej, głaskał po plecach i pocałował w czubek głowy. Podniosłam wzrok i spojrzałam się mu w oczy. Louis otarł mi łzy z policzka i zatrzymał dłoń na mojej szyi. Zamknęłam oczy i w tym momencie Louis mnie pocałował. Jego usta były rozgrzane i czułe. Całował mnie w taki sposób, w jaki z pewnością nie robił tego Tom. Odsunęliśmy się od siebie niechętnie, a on od razu powiedział:
- Przepraszam, nie chciałem cię wykorzystywać. Dopiero zerwałaś z…
- On się już nie liczy. Nigdy się nie liczył.
I tym razem ja go pocałowałam.
_______________
Mam nadzieję, że udany i że osobie z dedykacji się spodoba :3
jest fantastyczny. bardzo mi się podoba xoxo
OdpowiedzUsuńDziękuje :*
@kolorowa_17